Nie można natomiast ignorować pozostałych powodów, dla których platyna w relacji do złota w ostatnich latach staniała. Wzrost kosztów żółtego metalu na skutek rosnącego w kryzysie zapotrzebowania inwestorów nie jest bowiem tutaj jedynym czynnikiem. Sama platyna także znalazła się pod presją, ze względu na spadek popytu na samochody. Niemal 40% zużywanej co roku platyny trafia do katalizatorów spalin w pojazdach, głównie tych z silnikiem diesla. Wygaśnięcie rządowych skryptów pomocowych dla rynku motoryzacyjnego oraz recesja w Europie zatrzymały wzrost zlecenia na platynę. Czynniki sezonowe nie dają jednak pełnego obrazu sytuacji.
Od jakiegoś czasu bowiem platyna nieustająco zastępowana jest w katalizatorach poprzez bez przerwy ponad dwa razy od niej niekosztowny pallad. Już na dzień dzisiejszy dominuje on w silnikach benzynowych, powoli zdobywając również segment silników diesla. Z jednej strony więc udział platyny w najszybciej coraz większym obszarze rynku (silniki benzynowe o małej pojemności z turbodoładowaniem) jest znikomy, z drugiej zaś platyna powoli traci na rzecz palladu tam, gdzie dotąd miała monopol. Goldman-Sachs prognozuje, że w latach 2012-2014 marketing nowych pojazdów, przy produkcji których zużywany jest pallad, będzie rosła w tempie ponad 5% rocznie, podczas gdy marketing tych, które wymagają platyny, będzie rosła zaledwie w tempie 0,25%.
Cena palladu powinna więc rosnąć szybciej, szczególnie, że sytuacja pod względem podażowym jest jeszcze trudniejsza niż przy platynie. Prognozy banków wskazują na wzrost kosztów w najbliższych latach w tempie ok. 10% rocznie. Jakie jest ryzyko niesprawdzenia się tych prognoz? W najbliższych latach światowy popyt na pojazdy samochodowe na 100% będzie rósł, dosłownie w Europie sytuacja powinna się poprawiać. Kluczowym ryzykiem jest zmiana technice oczyszczania spalin tak, że metale szlachetne staną się w tym procesie zbędne.
Ceny platyny ponownie wyszukały się wczoraj na poziomie najwyższym od 11 lat. W poniedziałek w Londynie uncja kosztowała 579 USD. I tę wysoką cenę utrzymała do końca transakcji. Była to zwyżka o 3,4 proc. w porównaniu z notowaniami piątkowymi.
Sytuacja, gdy dwie trzecie jakiegoś surowca pochłania wyłącznie jedno zastosowanie, musi odrobinę niepokoić, nawet jeżeli prawdopodobieństwo zaprzestania zużycia jest bardzo niskie. Wprawdzie związki palladu z przemysłem motoryzacyjnym są właśnie bardzo silne, nie znaczy to natomiast, że nie można sobie wyobrazić warunki, w których uległyby one znacznemu rozluźnieniu.
Przykładowo rozpowszechnienie się samochodu elektrycznego, który ogólnie rzecz ujmując nie emituje spalin, spowodowałoby, że katalizatory stałyby się niepotrzebne. Ze stuprocentową pewnością nie stanie się to z dnia na dzień, ale ceny na rynku szybko dyskontują przyszłe dni. Posiadacze długich pozycji w palladzie bardzo prędko odczuliby zatem w spersonalizowanych portfelach wręcz zapowiedź zmiany.